MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Są wytrwali, zdobywają Denali. Nysanin jest na Alasce. "Kuksu- najlepsza zupa na świecie"

Anna Gryglas
Anna Gryglas
Łukasz Bogdanowski z ekipą ze Stowarzyszenia "Szlak mi się trafił" zdobywa Denali
Łukasz Bogdanowski z ekipą ze Stowarzyszenia "Szlak mi się trafił" zdobywa Denali FB/Stowarzyszenie "Szlak mi się trafił"
Jesteśmy wytrwali, zdobędziemy Denali – to hasło wyprawy Łukasza Bogdanowskiego z Nysy i Stowarzyszenia „Szlak Mi Się Trafił”. Jego ekipa jest na Alasce i zdobywa najwyższy szczyt Ameryki Północnej.

Wyprawa wyruszyła 29 maja. Tym razem znany z wysokogórskich pasji nyski radny wyruszył na Denali . Góra mierzy 6190 m n.p.m. i jest położona jest na terenie Parku Narodowego Denali, w stanie Alaska w Stanach Zjednoczonych.
Ze wspinaczami nie ma bezpośredniego kontaktu ponieważ w miejscu, gdzie się znajdują nie ma zasięgu.

Zaopatrzeni w telefon satelitarny, raz dziennie przekazują wiadomości jednej osobie, która na bieżąco relacjonuje ich poczynania na lodowcu.

Szóstego dnia wyprawy wspinacze dotarli na wysokość 3900 m. n.p.m. Było stromo i wiało, ale wszelkie trudy związane z przeniesieniem bagażu pomiędzy bazami wynagrodziła im… zupka „kuksu”.

Dla Bogdanowskiego to czwarta góra na liście szczytów z tzw. Korony Ziemi, którą nysanin chce zaliczyć.

- Obecnie udało zdobyć się najwyższe szczyty w Europie: Elbrus w Rosji, Mont Blanc we Francji i najwyższy szczyt w Afryce: Kilimandżaro w Tanzanii. Po udanych wyprawach przychodzi czas na zdobycie najwyższych szczytów w obu Amerykach – mówił Łukasz Bogdanowski.

Jeszcze przed wyjazdem przyznał, że ta wyprawa będzie dla grupy o wiele bardziej wymagająca.
Denali leży w bardzo trudnych warunkach klimatycznych i daje we znaki, nawet najlepszym himalaistom. Temperatura podczas podejścia zaczyna się od -15°C, a na szczycie potrafi zejść do -60°C. Poza tym góra posiada przewyższenie większe niż Everest od bazy na szczyt.

- Szczyt zaczniemy zdobywać od wysokości 2.000 m n.p.m. Na całym lodowcu nie ma typowych baz. Każdą bazę będziemy musieli sami zakładać, poruszając się każdego dnia z jednego miejsca w drugie ciągnąc sanie, na których znajdować się będzie cały nasz ekwipunek. Każdego dnia pokonywać będziemy mnóstwo kilometrów w surowych i mroźnych warunkach, aby w dwa tygodnie wyruszyć, zdobyć szczyt i powrócić do punktu wyjścia. Na swojej drodze spotkamy tylko lód, śnieg i skały - opisywał Bogdanowski.

W tym miejscu trzeba podkreślić, ze ekipa ze Stowarzyszenia "Szlak mi się trafił" zajmuje się nie tylko wspinaczką wysokogórską.

- Uwielbiamy swoją pasją dzielić się, dlatego bierzemy czynny udział w lokalnej społeczności i organizujemy spotkania w przedszkolach, szkołach, klubach i spotkaniach otwartych. Spotkania moją dodatkowo charakter edukacyjnych, gdyż poruszamy tematy bezpieczeństwa obowiązujące na szlakach górskich - mówi Bogdanowski.

Stowarzyszenie organizuje także kursy wysokogórskie, a ostatnio nawet konferencję himalaistów w Nysie.

Poczynania wspinaczy można śledzić na profilu facebookowym Stowarzyszenia „Szlak mi się trafił”

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Studio Euro odc.4 - PO AUSTRII

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Są wytrwali, zdobywają Denali. Nysanin jest na Alasce. "Kuksu- najlepsza zupa na świecie" - Nysa Nasze Miasto

Wróć na glucholazy.naszemiasto.pl Nasze Miasto