Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jan Dolny świętował 50-lecie pracy w parafii w Głuchołazach. Mówią o nim, że jest organistą z powołania

Marcin Żukowski
Marcin Żukowski
Takich ludzi, jak Jan Dolny, nazywa się „człowiek orkiestra”. Oprócz tego, że organista i chórzysta, to też wieloletni radny, przewodniczący rady liceum. W Głuchołazach dziękowano za pół wieku jego pracy w parafii.
Takich ludzi, jak Jan Dolny, nazywa się „człowiek orkiestra”. Oprócz tego, że organista i chórzysta, to też wieloletni radny, przewodniczący rady liceum. W Głuchołazach dziękowano za pół wieku jego pracy w parafii. Marcin Żukowski
We wrześniu parafia pw. św. Wawrzyńca w Głuchołazach świętowała 50-lecie pracy organisty Jana Dolnego. Oprawa muzyczna mszy świętych to nie jedyne jego zajęcie. Służył ludziom na wielu płaszczyznach. 27 lat temu założył chór Capricolium, który ma na koncie wiele sukcesów i udanych występów w kraju i za granicą. Był też m.in. radnym, podjął się animacji życia religijnego w lokalnej wspólnocie. W kościele w Głuchołazach nadal można usłyszeć graną przez niego muzykę.

Mszy świętej w intencji jubilata przewodniczył emerytowany proboszcz parafii ks. Edward Cichoń. Koncelebransami byli ks. prof. Robert Skrzypczak, wykładowca teologii na warszawskich uczelniach, ks. dr Tomasz Horak i ks. Tomasz Struzik, aktualny proboszcz w Głuchołazach. Okazjonalne listy przysłali biskup opolski Andrzej Czaja i dyrektor Diecezjalnego Instytutu Muzyki Kościelnej ks. dr hab. Grzegorz Poźniak. Powyższe świadczy o wadze wydarzenia. W głuchołaskiej świątyni licznie zgromadzili się parafianie, przyjaciele, rodzina jubilata.

- Może nie do końca zdajemy sobie sprawę z tego, że mamy wielkie święto. 50 lat ktoś służy w parafii muzyką organową, śpiewem - mówił ks. Edward Cichoń, który przez 26 lat współpracował z Janem Dolnym.

- Tak się złożyło, że z panem Janem, naszym organistą kochanym, jesteśmy jakby rówieśnikami. Choć nie dorastam mu do pięt. Kiedy w 1973 roku pan Jan zaczynał pracę w Głuchołazach, ja przyjmowałem święcenia diakonatu w kościele świętych apostołów Piotra i Pawła w Nysie - wspominał ksiądz Cichoń. - Tylko zwróćmy uwagę: moje 50 lat, a pana Jana 50 lat. Ile placówek wikariuszowskich mam na swoim koncie, proboszczowskie dwie, i już jestem emerytem, a pan Jan jest stale. Różnica szalona. 50 lat służby na jednym miejscu.

Powołany Jan Dolny

Były proboszcz nazwał jubilata człowiekiem prawdziwie powołanym.

- Często określamy mianem „powołanego” lekarzy, księży, małżonków. Mówimy: „to prawdziwy lekarz z powołania” albo ksiądz z powołania, ojciec, matka z powołania. A to jest prawdziwy organista z powołania! Kochani, wiem, co mówię - przekonywał kapłan. - Być organistą to nie tylko grać i śpiewać. Pan Jan w darze od Pana Boga dostał piękny głos. Wiele razy w Wielki Piątek, aby móc pójść spowiadać, oddawałem prowadzenie drogi krzyżowej panu Janowi. Myślałem sobie wtedy: „Słuchaj, jak się czyta tekst. Cóż za dykcja!”

Kapłani wspominali również postawę Jana Dolnego, jako człowieka wierzącego i pokornego.

- Można być dobrym organistą, śpiewakiem, ale pan Jan jest dobrym parafianinem. Człowiekiem wierzącym. Ja się budowałem codzienną obecnością pana Jana u Komunii świętej. Uczestniczył w rekolekcjach dla organistach, żył diecezją, liturgią - wspominał emerytowany proboszcz.

- Od pierwszych dni mojego pobytu tutaj ujmuje mnie świadectwo żywej wiary wyrażającej się w sumiennym przyjmowaniu Komunii świętej - potwierdził słowa swojego poprzednika ks. Tomasz Struzik, aktualny proboszcz głuchołaskiej parafii.

W ciągu półwiecza wiele się zmieniło zarówno w parafii, jak i Kościele szeroko rozumianym. Na tronie Piotrowym zasiadało 5 papieży, a w diecezji opolskiej posługiwało w sumie 3 biskupów diecezjalnych i 10 pomocniczych. Z kolei przez głuchołaską parafię przewinęło się 85 wikarych, w tym 51 zakonnych, 34 diecezjalnych. Jan Dolny współpracował z 5 proboszczami. Nie sposób wymienić zmian wśród parafian. Z posługi muzycznej Jana Dolnego korzysta trzecie pokolenie głuchołazian.

- Ile razy będąc na cmentarzu po pogrzebie widziałem pana Jana idącego alejkami jakby wśród żywych. Wiecie, ilu ludziom towarzyszył na miejsce wiecznego spoczynku? Tak sobie policzyłem, że około 8 do 10 tysięcy. Generalnie wikary bardzo mało ludzi zna, proboszcz trochę więcej, a pan Jan znał wielu odprowadzanych w ostatniej drodze: sąsiad, znajomy, nauczycielka, lekarz, chórzystka. Niesłychane! - wspominał w kazaniu ks. Edward Cichoń.

Półtora tysiąca chórzystów

- Kiedy przyszedłem do Głuchołaz, był chór osób starszych. Osoby te powoli odchodziły z tego świata. Pan Jan przeżywał odejście każdej z nich. Ale na tym zrodziło się coś nowego, wspaniałego - chór Capricolium, który ubogacał liturgię w tym kościele i który rozsławiał Głuchołazy. To wspaniała, wielka sprawa - mówił ks. Cichoń

Założyć chór młodzieżowy i utrzymać na wysokim poziomie nie było zadaniem prostym. W liceum nie uczono muzyki. Jan Dolny swoją osobowością zwoływał młodzież wokół siebie, uczył młodych ludzi odpowiedzialności. Ten rozdział jego pracy zaczął się ponad 27 lat temu.

- Wtedy było pierwsze spotkanie we Wrocławiu, gdzie okazało się, że jedziemy do Bydgoszczy [na ogólnopolski konkurs chórów a cappella dzieci i młodzieży - przyp. red.]. To był pierwszy sukces chóru. Potem przyszły następne - wspominał Roman Żurakowski, prezes stowarzyszenia wspierającego chór Capricolium.

Na przestrzeni tych 27 lat głuchołascy chórzyści śpiewali w wielu miejscach Europy: w Rzymie, Wersalu, na wieży Eiffela, czy na Monte Cassino. Przez szkołę śpiewu Jana Dolnego przeszło około 1500 osób.

Służyć innym

- Takich ludzi nazywa się „człowiek orkiestra”. Oprócz tego, że organista i chórzysta, to też wieloletni radny, przewodniczący rady szkoły - liceum. Mógłbym wymieniać funkcji moc. To jest sylwetka szanownego jubilata - powiedział Roman Żurakowski.

Jan Dolny modelował również życie parafialnej wspólnoty Jasnogórska Rodzina Różańcowa.

- Jest to wyraz pańskiej wrażliwości religijnej oraz troski o duchowy rozwój szerokich kręgów wiernych naszej parafii - stwierdził ks. Tomasz Struzik, głuchołaski proboszcz.

Pół wieku pracy organisty wiąże się również z niezliczonymi wyrzeczeniami na polu rodzinnym. Każdej niedzieli Jan Dolny odpowiadał za oprawę muzyczną 4 lub 5 Mszy świętych.

- W największe święta nie było mnie w domu, ponieważ pomagałem przeżywać święta parafianom w kościele. Szczególne podziękowanie należy się mojej żonie, dzieciom i wnukom - powiedział Jan Dolny. Jubilat podziękował również chórowi i kolegom organistom za tak wiele lat współpracy.

- Kochani parafianie, głuchołazianie, nie zdajemy sobie do końca sprawy z tego, jak zostaliśmy obdarowani. To jest łaska, dar, że nasza parafia, nasze miasto, mogło się cieszyć przez tyle lat tak wspaniałą osobowością tego człowieka! - przekonywał ks. Edward Cichoń.

Jubilat nie odłożył zeszytów z nutami do szuflady. Głuchołazianie z pewnością jeszcze nie raz będą mogli usłyszeć muzykę w wykonaniu Jana Dolnego. Warto korzystać z tych okazji.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Jan Dolny świętował 50-lecie pracy w parafii w Głuchołazach. Mówią o nim, że jest organistą z powołania - Nowa Trybuna Opolska

Wróć na glucholazy.naszemiasto.pl Nasze Miasto