Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rynek pracy po lockdownie - gastronomia, turystyka, noclegi, transport. Zwolnieni z pracy poszukali sobie innego zajęcia. Nie chcą wracać

Krzysztof Strauchmann
Krzysztof Strauchmann
W gastronomii, turystyce, hotelarstwie, transporcie brakuje rąk do pracy.
W gastronomii, turystyce, hotelarstwie, transporcie brakuje rąk do pracy. Fot. Lukasz Kaczanowski/Polska Press
Gastronomia, turystyka, hotelarstwo, transport. Te branże wpadły w kolejne tarapaty, po tym, jak rząd pozwolił im wrócić do działalności. Nie ma tam kto pracować.

Dramat, katastrofa, problem. Brakuje ludzi do pracy na stałe, na zlecenie, w ruchomych godzinach pracy – skarżą się zgodnie przedsiębiorcy turystyczni w Opolu, rejonie Turawy, na nyskim pojezierzu czy w Górach Opawskich.

W miastach brakuje pracowników w kawiarniach, lodziarniach, cukierenkach, ale też w otwierającej szerzej gastronomii.

- Przepraszam, nie mogę rozmawiać, bo sam stoję za barem i obsługuję ludzi – mówi nam właściciel restauracji na Jeziorem Nyskim. – Zawsze przed sezonem wakacyjnym już w kwietniu miałem skompletowaną załogę. W tym roku nie mogłem nikomu obiecać nic pewnego z powodu covidu i dawni współpracownicy znaleźli sobie inne zajęcia. Zgłaszają się nowi kandydaci, ale większość nie nadaje się do pracy.

- Rąk do pracy brakowało nam od kilku lat. Ostatnio z powodu pandemii byliśmy zamknięci przez 7 miesięcy i nasi dotychczasowi pracownicy poszukali sobie innych zajęć – opowiada właścicielka ośrodka nad Jeziorem Turawskim. – Pracujemy sami, do obsługi zamówionych imprez ściągamy swoje dzieci i inne osoby z rodziny. Sami pracujemy w kuchni, roznosimy posiłki. Przyszłość nie wygląda dobrze.

- Jedna z pracownic odchodząc powiedziała mi, że woli iść do pracy w Biedronce, bo tam zawsze będzie prowadzony handel. A w hotelu może być jeszcze różnie – mówi menadżer hotelu w Górach Opawskich. – My nikogo nie zwolniliśmy, ale w okresie gdy nie mogliśmy pracować, wypłacaliśmy najniższe pensje. Zresztą to nawet nie jest problem zarobków w naszej branży, bo nie mamy z kim negocjować wynagrodzeń. Część ludzi nie chce pracować u nas, bo to ciężka i czasem nerwowa robota, na zmiany, w weekendy.

- Ludzie biorą 500 plus na dzieci i wcale nie kwapią się do pracy – komentuje właściciel kolejnego ośrodka pod Kopą Biskupią.

Największa fala odejść i zwolnień w branży hotelarsko–gastronomicznej miała miejsce na przełomie roku, w grudniu i styczniu.

Od maja ogłoszenia o pracy dla kelnerek, kucharzy, recepcjonistów są liczne, a firmy ściągają do pomocy nawet dawnych pracowników na emeryturach.

W małych ośrodkach problem jest także komunikacja. Tam trzeba mieć swój samochód, żeby dojechać do pracy na różne zmiany. Podobny problem ma też branża transportowa w turystyce.

Zwolnieni kierowcy przebranżowili się i poszli do firm zajmujących się transportem towarów. One nie odczuły lockdownu. Do autokarów nie chcą wracać. Większość przedsiębiorców deklaruje, że będzie ściągać pracowników z Ukrainy, ale kolejnym efektem deficytu będzie wzrost wynagrodzeń.

- Ukraińcy nie chcą już pracować za stawkę 18–20 złotych za godzinę na rękę. A jeśli będę musiała zapłacić więcej pracownikom, to podniosę cenę obiadu. Tylko, że obiadu za 40 złotych nikt z klientów nie chce – mówi właścicielka ośrodka nad Jeziorem Turawskim.

Sezon w turystyce zapowiada się natomiast znakomicie, jeśli tylko nie przerwie go kolejna fala pandemii. Wolnych miejsc na lato już brakuje.

- Ludzie są wdzięczni, że mogą przyjechać i odpocząć. Cieszą się, jak dostaną leżak. Skończyły się postawy roszczeniowe – mówi menadżer hotelu w Górach Opawskich.

od 7 lat
Wideo

Jakie są wczesne objawy boreliozy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Rynek pracy po lockdownie - gastronomia, turystyka, noclegi, transport. Zwolnieni z pracy poszukali sobie innego zajęcia. Nie chcą wracać - Nowa Trybuna Opolska

Wróć na opole.naszemiasto.pl Nasze Miasto