Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Constantine", czyli ścigając demony z papierosem w ustach

Arkadiusz Gołka
"Constantine" bazuje na serii komiksów
"Constantine" bazuje na serii komiksów mat. pras.
Okultysta-detektyw ściga demony, starając się ratować ludzi przed pradawnym złem. Ale ma na pieńku także z Niebem. Czy serial zdoła powtórzyć sukces komiksowego oryginału?

Niebo i piekło, zbawienie i potępienie, anioły i demony, odwieczna walka sił dobra z najgorszym z możliwych złem. Wszystko podlane hollywoodzkim sosem, ze sporą ilością ładnych aktorek i scenami akcji. Wszystko to już było i to chyba w każdej możliwej wersji, prawda?

Mimo tego debiutujący kilka tygodni temu serial "Constantine", oparty na serii poczytnych amerykańskich komiksów "Hellblazer", choć nie proponuje nam specjalnie nic nowego, broni się w tym znanym nam dobrze świecie. Pomimo, że odtwórca głównej roli Johna Constantine Matt Ryan musiał zmierzyć się z wizerunkiem tej postaci, zbudowanym przez Keanu Reeves'a w filmie fabularnym "Constantine " z 2005 r.

John Constantine to pochodzący z Anglii okultysta, mistrz czarnej magii i demonolg. Zajmuje się walką z coraz częściej przebijającymi się na ziemskie uniwersum demonami i innymi szatańskimi pomiotami, także egzorcyzmami. W kremowym prochowcu, zawsze śnieżnobiałej eleganckiej koszuli i modnym wąskim krawacie. A także z nieodłącznym papierosem w ustach. Aktor Matt Ryan wypada w tej roli naprawdę przekonująco, fizycznie bardzo przypominając swojego komiksowego protoplastę. Są tu też brytyjska flegma i wyspiarski akcent, ironiczne poczucie humoru, cynizm oraz wewnętrzne wypalenie. W końcu Constantine dobrze wie, że nieważne jakich cudów (czasami w znaczeniu dosłownym) by nie dokonał na Ziemi, ostatecznie jego przeznaczeniem jest smażenie się w ogniu piekielnym.

Początkowe odcinki skupiają się na błędzie, przez który mag skazał małą dziewczynkę na potępienie, zamiast uwolnić ją od demona. Mężczyzna zrobi wszystko, by to naprawić... Chyba, że trzeba akurat zapalić papierosa albo zatrzymać się w okolicznej knajpie na drinka.

Brak tu znanych aktorskich nazwisk, ale wykreowane postacie są całkiem ciekawe. Główny bohater może liczyć na (niekiedy niechcianą) pomoc anielskiego posłańca i wsparcie swojego nieśmiertelnego kolegi. W drugim odcinku pojawia się także postać młodej kobiety, która jest medium i jej zdolności są dla Constanine'a nie do przecenienia. Pomaga mu w rozwiązywaniu różnych zagadek, chociaż nie bez (mało skutecznych) protestów okultysty.

Momentami "Constantine" nieznośnie przypomina kończący się właśnie serial "Supernatural", który polski widz zna pod nazwą "Nie z tego świata". Powtarzają się takie ograne motywy jak wszechobecny zapach siarki czy palenie zwłok ludzi, których duchy nawiedzają żywych i muszą być zniszczone. Detal, ale znaczący - niestety powtarzane są w tej produkcji mało oryginalne jak na taką tematykę słowa: "Każdy, kto ze mną trzyma, w końcu ginie".

Ten serial ma szansę zdobyć całkiem sporo grono fanów, o ile uda mu się nie podążać wyrobionymi koleinami hollywoodzkiej sztampy. Twórcy powinni też jak najwięcej czerpać z komiksowej specyfiki, nie przesadzając z efektami specjalnymi. Nie zawsze sprzyjają one budowaniu klimatu...

Dotychczas ukazało się 6 odcinków serialu "Constantine". Nie wiadomo, czy powstanie druga seria, a w internecie trwa gorączkowa dyskusja na ten temat.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na glucholazy.naszemiasto.pl Nasze Miasto